PRZEMIANY HISTORYCZNEJ ARCHITEKTURY DREWNIANEJ NA ZIEMI KŁODZKIEJ
Referat wygłoszony w ramach polsko-niemieckiej konferencji naukowej ANTIKON 2010 „Architektura ryglowa – wspólne dziedzictwo” i opublikowany nakładem wydawnictwa Szczecin EXPO.
autor: mgr inż. architekt Marek Idziak-Sępkowski
Obecny Powiat Kłodzki, obejmujący ziemię dawnego Hrabstwa Kłodzkiego jest historyczną i geograficzną krainą położoną w południowej i wschodniej części Sudetów. Dzieje powiatu wiążą się z przechodzącym z rąk do rąk polskim, czeskim i austriackim Śląskiem. Ostatecznie ziemie kłodzkie i śląskie trafiły w XVIII wieku pod panowanie pruskie i stały się częścią późniejszej Rzeszy Niemieckiej. W 1945 roku na skutek przemian wywołanych II wojną światową Ziemia Kłodzka wraz z całym Dolnym Śląskiem znalazła się w granicach Polski. Silny wpływ ościennych kultur zaznaczył się w miastach takich jak Kłodzko czy Bystrzyca Kłodzka, gdzie znajdziemy wartościowe przykłady architektury średniowiecznej i nowożytnej, zgodnej z ogólnoeuropejskimi nurtami. Jednak górzyste otoczenie izolujące ten mikroregion sprawiło, że kłodzkie budownictwo osadnicze wykształciło indywidualne formy domostw inne niż w pozostałych częściach Śląska, a nawet w pozostałych partiach Sudetów. Proste drewniane domy we wsiach rozsianych na zboczach Kotliny Kłodzkiej nie stanowią może ikon architektury, niemniej są ważnym elementem tutejszego krajobrazu kulturowego, któremu warto się przyjrzeć dokładniej.
I. Rozwój form budownictwa osadniczego na Ziemi Kłodzkiej
Pierwowzorem domu sudeckiego była prosta drewniana chata będąca wynikiem stopniowego udoskonalania prymitywnej ziemianki. W okresie średniowiecza ewoluowała ona do formy tzw. chałupy frankońskiej, czyli szerokofrontowego domu, występującego w znacznej części Europy atlantyckiej (tereny od dzisiejszej północnej i wschodniej Francji, przez środkowe Niemcy po kraje zachodniosłowiańskie). Chałupa taka składała się z części inwentarsko-gospodarczej i mieszkalnej. W centrum domu znajdowała się przelotowa sień oraz palenisko, z czasem przekształcone w tzw. ciemną kuchnię (niewielkie ślepe pomieszczenie zwieńczone wylotem dymowym). Po jednej stronie sieni lokowano część mieszkalną; po drugiej – dobudowywano stajnie i pomieszczenia gospodarcze wydłużając tym samym cały dom. Część mieszkalna chat z rejonu Kotliny Kłodzkiej była wykonana w drewnianej konstrukcji zrębowej. Początkowo w takich chatach murowano jedynie ślepą kuchnię, z czasem jednak ta praktyka rozprzestrzeniła się na całą środkową część domu (sień, kuchnie i pomieszczenia dla zwierząt inwentarskich). Całość budynku nakrywano prostym, dwuspadowym dachem. Taki właśnie utrwalony w średniowieczu prosty układ domu stał się charakterystyczny dla budownictwa osadniczego w rejonie Kotliny Kłodzkiej. Z czasem, w okresie nowożytnym pojawiły się oczywiście bardziej rozbudowane formy architektury osadniczej, co wiązało się z dostosowaniem budownictwa do miejscowych uwarunkowań. Przykłady takich wciąż zamieszkiwanych domostw odnajdujemy w wielu wsiach kłodzkich.
Dom z Kudowy w Pstrążnej – najprostsza forma.
Modelowy przykład najprostszego domu znajdziemy w Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego we wsi Pstrążna (ilustracja nr: 1). Znajduje się w nim m.in. chałupa przeniesiona z pobliskiej Kudowy. Dzisiaj kojarzymy Kudowę-Zdrój bardziej jako popularne uzdrowisko z eklektyczną architekturą sanatoryjną, ukształtowaną głównie w XIX wieku, ale przecież zanim wybudowano tu pierwsze urządzenia kąpielowe i pijalnie wód, Kudowa była typową wsią sudecką, której mieszkańcy zajmowali się rolnictwem i chałupnictwem. I właśnie chata w skansenie Pstrążna pokazuje, jak wyglądała tu pierwotna osadnicza architektura. Dom powstał na przełomie XVIII i XIX wieku. Jest znacznie młodszy od swoich nieistniejących, średniowiecznych pierwowzorów. Acz bardzo do nich podobny. Zbudowany w konstrukcji zrębowej, był prawie w całości drewniany, wymurowano w nim jedynie ciemną kuchnię, której zewnętrzną tynkowaną ścianę wyraźnie wyodrębniono w jednej z dwóch podłużnych elewacji frontowych.
Dom w Międzygórzu
Podobny dom – zarówno w bryle, jak i w skali – znajdziemy po przeciwległej stronie Kotliny Kłodzkiej, w Międzygórzu. Ta, położona wysoko w górach miejscowość, zanim stała się malowniczym kurortem, wcześniej była osadą drwali i węglarzy. Dowodem na to są pojedyncze chałupy, wciśnięte pomiędzy nowsze okazałe, eklektyczne pensjonaty. Dom przy ulicy Śnieżnej w Międzygórzu jest zamieszkany. Dzięki temu możemy odbierać go jako oryginalny element krajobrazu i odczytywać zeń dowody zmian związanych z użytkowaniem i utrzymywaniem siedliska. W przeciwieństwie do obiektów w skansenie, posiada elewacje otynkowane gliniano-wapienną zaprawą (ilustracja nr: 2), co jest skutkiem powszechnej praktyki oprawiania ścian w XVIII i XIX wieku (w muzeach przywraca się im pierwotny „oczyszczony” wygląd). Murowanie i tynkowanie wiejskich chat odbywało się temu niektóre domy do dziś posiadają elewacje z malowniczo nierównym tynkiem, spod którego przebija faktura belek. Z czasem białe elewacje wpisały się w lokalny krajobraz, wyraziście kontrastując z poczerniałymi, deskowanymi szczytami i równie ciemnymi gontami drewnianymi (stosowanymi na dachach jeszcze do końca XIX wieku). Prosta forma i wykształcona z praktycznych pobudek wtórna, biało-czarna kolorystyka ubogich chat sudeckich nadawały im swoistej elegancji. Niestety, z początkiem XX wieku upowszechnił się proces wymiany gontowych dachów na eternitowe płyty – te z kolei zastąpiła nieestetyczna blacha. O ile jeszcze eternit układany w łuskę przypominał tradycyjne poszycie, o tyle ordynarnie połyskliwa blacha definitywnie oszpeciła drewniane górskie chaty. Przykładem takich niefortunnych działań jest właśnie dom w Międzygórzu. Niestety taki sposób krycia, z uwagi na łatwość i taniość montażu, stał się w drugiej połowie XX wieku powszechny w Kotlinie Kłodzkiej. Dlatego dziś z lekką ironią można powiedzieć, że postarzałe, często przerdzewiałe, blaszane dachy stanowią najwyrazistszy element tutejszego krajobrazu kulturowego. Jedynym pozytywem blaszanych pokryć dachowych jest długowieczność bez potrzeby specjalnej konserwacji. Blacha potrafiła skutecznie zabezpieczyć zaniedbane drewniane chaty, przyczyniając się do zachowania ich na lepsze czasy. Dziś powoli przywraca się im właściwy wygląd.
Domy w Kudowie-Zdrój.
Śledząc rozwój form architektury osadniczej na Ziemi Kłodzkiej powróćmy na chwilę do Kudowy. Znajdziemy tu między innymi dwa warte uwagi domy. Nie wykraczają one poza prostą formę chaty, niemniej posiadają bardziej rozbudowany układ funkcjonalny i większą skalę niż budynki usytuowane wysoko w górach (ilustracja nr: 3). Obydwa pochodzą z drugiej połowy XIX wieku i składają się z trzech wyraźnie wyodrębnionych segmentów, odpowiadających układowi chaty frankońskiej. Środkowy, zawierający wejście, jest murowany. W tym przypadku ściany murowane obejmują nie tylko ciemną kuchnię, ale całą przelotową sień z przyległymi doń pomieszczeniami pierwotnie przeznaczonymi dla zwierząt inwentarskich. Z kolei część mieszkalna w konstrukcji zrębowej posiada dodatkowe, pośrednie węgłowanie w połowie długości ściany szczytowej. W ten sposób wprowadzono wewnętrzną, podłużną ścianę konstrukcyjną, która dzieli drewnianą część domu na dwie nawy. Ogólny stan zachowania starych domów z okolic Kudowy można określić mianem zadowalającego, pomimo tego, iż jako wciąż zamieszkane przechodziły one w ostatnich latach rozmaite remonty. W tym przypadku czytelność pierwotnej kompozycji została nieco zatarta poprzez adaptację części kuchennej i inwentarskiej do współczesnych standardów mieszkalnych. Jest to zjawisko częste i zrozumiałe w przypadku wciąż użytkowanych domów. Przekształceniom uległa również przybudowana do domu szopa. Cały dom jest obecnie otynkowany. Miejscowo został także dodatkowo obmurowany i ocieplony. Jednak wszystkie prace prowadzono ze względnym poszanowaniem tradycyjnej bryły i wystroju elewacji. Dzięki temu można było bez większego problemu wyobrazić sobie jego pierwotny wygląd, co przedstawiono na ilustracji.
Drugi dom w Kudowie jest jeszcze większy. Ma obrys ścian ok. 7x18m. Pierwotnie powstał jako gospoda przydrożna (ilustracja nr: 4). Możemy w nim zauważyć jeszcze bardziej wysunięte przed ścianę frontową, belki stropowe podpierające okap. Taki frontowy podcień jest bardzo charakterystycznym elementem architektonicznym w rejonie Kłodzka. W tym przypadku, mimo znacznego wysunięcia okapu, wyjątkowo nie przełamano połaci dachowej, chociaż w innych miejscowościach był to często stosowany zabieg. Znajduje się tu natomiast wyżka, która umożliwiała składowanie towarów i zapasów na użytkowym poddaszu. Umieszczono ją nad częścią murowaną. Dom pochodzi prawdopodobnie z 1852 roku i od samego początku był kryty dachówką ceramiczną. Wskazuje to na fakt, że rozwiązania właściwe dla uprzemysławianego w XIX budownictwa szybciej docierały do większych miejscowości usytuowanych w niższych partiach pasm górskich Kotliny Kłodzkiej, takich jak właśnie Kudowa. W miejscowościach wyżej położonych dłużej wykorzystywano tradycyjne technologie takie jak dach gontowy. Ten dom utrzymał pierwotny charakter architektoniczny, a wprowadzone w XX wieku drobne zmiany – podobnie jak we wcześniejszym przypadku – polegały głównie na zaadaptowaniu części inwentarskiej na współczesne pomieszczenia mieszkalne.
Omawiana gospoda zasługuje na uwagę również ze względów krajobrazowych. Stojący przy drodze u podnóża wzniesienia dom „przytulony” jest do ściany lasu. Elewacje pobielone warstwą gliniano–wapiennego tynku intensywnie kontrastują z ciemnym dachem i równie ciemnymi drzewami za domem. Jest to usytuowanie dość charakterystyczne dla tutejszego górzystego i zalesionego regionu. Rzadko się bowiem zdarzało, by wznoszono budynki na otwartej przestrzeni, narażając je w ten sposób na działanie wiatru. Umieszczanie domów na stoku chroniło je również przed powodziami, często spotykanymi w niższych partiach Kotliny Kłodzkiej. Warto o tym pamiętać kształtując współczesnych krajobraz kulturowy.
Dom w Idzikowie – ewolucja bryły.
Dom w Idzikowie – jeden z wielu, które się zachowały w tej miejscowości (ilustracja nr: 5). Podobnie jak budynki w Kudowie, należy do grupy raczej większych domostw, pierwotnie zamieszkiwanych przez zamożniejszych chłopów. Także w tym domu występuje znacznie wysunięty okap frontowy. Jego konsekwencją jest przełamanie dachu i wprowadzenie przysuwnicy. Lekko niesymetryczny z tego powodu dach posiada naczółki z kozubkami. Dom stoi na skarpie, dlatego jego kamienny cokół z jednej strony jest niski, a z drugiej stanowi wysoką podmurówkę. Wszystkie te dyskretne zabiegi architektoniczne stanowią o uroku domu w Idzikowie. Takie – można powiedzieć – spontaniczne „deformowanie” podstawowej formy chaty stało się pewnym kanonem w Kotlinie Kłodzkiej. Ten konkretny obiekt nie doczekał się żadnych poważniejszych zmian, jego pobielane ściany drewniane nie zatarły się jeszcze pod grubą warstwą obmurowań, styropianowych ociepleń i tynków, jak ma to miejsce w przypadku wielu okolicznych domostw.
Ponikwa i Kletno – domy galeriowe
Wystawianie frontowych okapów w Kotlinie Kłodzkiej podlegało dalszej ewolucji. Zyskały one formę przewieszonej galerii podcieniowej, która występowała głównie w domach zamieszkiwanych przez tkaczy oraz innych chałupników i rzemieślników. Tkacz bowiem – w odróżnieniu od chłopa uprawiającego rolę – nie potrzebował rozbudowanej części inwentarskiej. W jej miejsce natomiast pojawiła się suszarnia na wyprawione tkaniny. Do tego celu świetnie nadawały się wszelkiego rodzaju podłużne podcienia, ganki i galeryjki. Dodatkowo dom, do którego nie wprowadzano na co dzień zwierząt inwentarskich, mógł posiadać podłogę powyżej poziomu gruntu i tym samym – wyższy cokół. Miało to znaczenie wszędzie tam gdzie należało dostosować bryłę domu do górzystej rzeźby terenu. Z czasem murowany cokół przekształcił się w tzw. wysoką piwnicę. Zaś nad nią dopiero sytuowano drewnianą część mieszkalną.
Przykład dość często spotykanego sposobu umiejscawiania domu galeriowego znajdziemy w Ponikwie. Budynek, o którym mowa, stoi na skarpie. Z tej przyczyny po jednej stronie ma niski cokół, i tu posadzka części mieszkalnej znajduje się właściwie na poziomie gruntu. Z drugiej strony teren opada, odsłaniając murowane podpiwniczenie. Nad nim przewieszono galerię. Podobnie jak w poprzednich przypadkach, okap stanowią wysunięte belki stropowe, na których spoczywa przełamany dach. Podłogę galerii tworzą natomiast belki stropu nad piwnicą. Okap galerii wraz z podłogą zespolono drewnianymi słupkami. Taka kompozycja przestrzenna domu jest dość popularna na Ziemi Kłodzkiej, gdzie większość siedlisk ma lokalizację na skarpach.
Warto w tym miejscu też wspomnieć o historycznym aspekcie kształtowania zespołów zabudowy osadniczej, który wyczuwalny jest do dziś w tutejszym krajobrazie. Otóż wsie kłodzkie raczej nie miały z góry zaplanowanego układu (w przeciwieństwie do popularnych na nizinach saskich wsi owalnicowych). Dominował tu typ łańcuchowy, w myśl którego kolejne domostwa wraz z przyległą doń ziemią wznoszono spontanicznie jedno za drugim, wzdłuż potoku górskiego, gwarantującego stały dostęp do wody. Dom należało wznieść odpowiednio wysoko na skarpie okalającej potok tak, aby wezbrana wiosną woda nie zniszczyła siedliska. Do niwelacji służył wspomniany już murowany z kamiennych łupków, wysoki cokół. Z drugiej strony – w miarę powstawania kolejnych siedlisk – tworzyła się wiejska droga (ilustracja nr: 6). Takie uwarunkowania miejscowe sprawiły, że wiele domów z poziomu drogi wydaje się posiadać tylko niski parter. Z tego powodu przypominają one najprostsze chaty. Natomiast z drugiej strony, gdzie dom miał wysokie, murowane podpiwniczenie, naturalne stawało się wystawienie galerii. W ten sposób pomiędzy ciekiem wodnym, a drogą kształtowały się kolejne ogniwa długich wsi łańcuchowych. Linię zabudowy determinował ciek wodny oraz droga. Przykłady takiego ładu przestrzennego, wymuszanego uwarunkowaniami naturalnymi, odnajdziemy między innymi we wspomnianym już Międzygórzu. Poza tym z czasem we wsiach zaczynała się kształtować kolejna równoległa linia zabudowy po drugiej stronie drogi, czyli już bez bezpośredniego dostępu do wody.
Kolejny przykład domu galeriowego odnajdziemy w Kletnie (ilustracja nr: 7). Widzimy okazały dom, usytuowany pomiędzy drogą wiejską, a lasem porastającym stok. Budynek jest właściwie dwukondygnacyjny. Murowany cokół to pełna kondygnacja dostępna z poziomu ulicy. Dopiero nad nim znajduje się część mieszkalna z wysuniętą od frontu galerią. Wszystko to powoduje, że dom w Kletnie, jako typowy przykład domu galeriowego na Ziemi Kłodzkiej, jest dużo bardziej wypiętrzony, niż te najprostsze niskie chaty użytkowane przez typowych chłopów. Zresztą, położone u stóp masywu Śnieżnika (podobnie jak Międzygórze), Kletno nigdy nie było typową wsią rolniczą. W XVI wieku, jego mieszkańcy trudnili się eksploatacją pobliskich niewielkich rud żelaza i srebra. Później na tym terenie zaczęto eksploatować lasy pozyskując drewno, produkując smołę i węgiel drzewny. W 1840 roku pojawiły się dwa młyny wodne. Omawiany dom również pochodzi z XIX wieku. Obecnie nazywany jest „Chatą Świątek”. Jego nazwa zaś wzięła się od drewnianej figury Chrystusa Frasobliwego, umieszczonej w balustradzie frontowej galerii.
Dziś cały budynek sprawia wrażenie murowanego. Drewniana pozostała jedynie galeria wraz z oszalowanymi deskami szczytami. Poprzez analogię do domu w Ponikwie, należy jednak domniemywać, że pierwotnie pierwsze piętro wraz z częścią mieszkalną było drewniane, wykonane w konstrukcji zrębowej. Spoczywa ona zapewne pod warstwą obmurowań i ociepleń, pokrytych białym tynkiem. Jest to efekt niedawnych remontów i przystosowywania budynku do funkcji turystycznej. Zwyczaj podobnego „modernizowania” drewnianych budynków sięga początków XX wieku, kiedy to stare, drewniane chaty nie licowały z nowymi, „solidnymi” domami, które były efektem stopniowego uprzemysławiania i uniformizowania budownictwa osadniczego. Obmurowując drewniane domy, próbowano je upodobnić do tych nowszych i okazalszych. W ten sposób zacierała się struktura drewnianej zabudowy. Po II wojnie światowej dodatkowo uległa ona dewastacji z uwagi na nieumiejętność konserwacji i poczucie tymczasowości osiadłych tu Polaków. Dlatego dziś w opinii mieszkańców, często wciąż nieświadomych wartości drewnianej zabudowy, jedynym warunkiem „normalnego” użytkowania dawnych domostw jest przeprowadzenie w nich kapitalnych remontów, które wciąż niestety prowadzi się bez należytej wiedzy na temat konserwacji architektury drewnianej (ilustracja nr: 8). Jeżeli jednak chcemy skutecznie chronić historyczny krajobraz kulturowy, musimy mierzyć miarą „mniejszego zła”. Wszelkiego rodzaju prace modernizacyjne – niekiedy wprawdzie niezgodne z zasadami konserwacji – zacierają pierwotną strukturę pojedynczych budynków, jednak przyczyniają się do ich przetrwania jako homogenicznego elementu krajobrazu. A w takim ogólnym ujęciu nie dostrzegamy już detalu konkretnego budynku, lecz jego bryłę, będącą ogniwem większej jednostki architektoniczno-krajobrazowej. Mniejszym złem jest zatem przekształcenie budynku, zacierające jego indywidualną, widziana z bliska strukturę, ale pozostawiające pierwotną bryłę. Przykładem takiej modernizacji zniekształcającej pojedynczy obiekt, a zarazem konserwującej historyczną strukturę krajobrazu jest właśnie dom w Kletnie.
Szpital w Wilkanowie
Dawny szpital przekształcony po 1945 roku w wielorodzinny budynek mieszkalny w Wilkanowie, to przykład dość dobrze zachowanego budynku galeriowego (ilustracja nr 9). Jest on o tyle wyjątkowy, że dość rzadko zdarzało się, aby w Kotlinie Kłodzkiej wznoszono dwukondygnacyjne budynki, które są w całości drewniane. Również czteropołaciowa kopertowa geometria dachu jest tu nietypowa. Z pewnością komunalna funkcja zdeterminowała odróżniającą się od zwykłych chat mieszkalnych, bryłę. Budynek w Wilkanowie posiada niezmieniony od XIX wieku wystrój elewacji. Są one wyprawione na biało. Pierwotny dach został wprawdzie wymieniony na pokrycie eternitowe, ale ułożenie płytek eternitowych w łuskę sprawiło, że wygląda dużo korzystniej od popularnych w regionie blach.
Dom w Starym Gierłatowie i gospoda w Pstrążnej – wyżki galeriowe.
Spośród przykładów budownictwa osadniczego na Ziemi Kłodzkiej, najbardziej rozbudowaną kompozycję przestrzenną prezentują domy, w których galeria usytuowana jest na poziomie poddasza i otacza rozbudowaną wyżkę. Przykład takiego domu znajduje się w Starym Gierłatowie – wiosce położonej na wschodnim krańcu Kotliny Kłodzkiej (ilustracja nr: 10). W zasadniczej części budynek oparty jest o układ prostej chaty z przelotową sienią, częścią mieszkalną i gospodarczą . Wyróżnia się w nim rozbudowany ganek, wysunięty przed wejście do sieni. Nad nim znajduje się mocno wysunięta i stosunkowo duża kubaturowo komora – wyżka. Pierwotnie pełniła ona funkcję suszarni dostępnej z poddasza. Nakryto ją osobnym dachem dwuspadowym, ze szczytem wysuniętym przed lico ganku. Dach ten wyższy był od dachu głównego przykrywającego zasadniczą część domu, przez co wyżka stała się dominującym elementem całej kompozycji, zwłaszcza że otoczona jest galerią dostępną również z poddasza. Galeria spoczywa na wysuniętych belkach stropowych. Całość wsparto na dwóch słupach i stężono mieczami.
Podobny dom – a właściwie gospodę znajdziemy we wspomnianym już Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego we wsi Pstrążna. Gospoda w Pstrążnej jako obiekt muzealny utrzymana jest w dużo lepszym stanie, niż budynek w Starym Gierłatowie. W skansenie skoncentrowano się przede wszystkim na ekspozycji ganku – widzimy zachowaną i odrestaurowaną konstrukcję drewnianą wraz z detalem architektonicznym (ilustracja nr 11). W tym domu ganek wraz z wyżką i galerią również umiejscowiono nad wejściem do sieni i wsparto na dwóch słupach z mieczami. Komora wyżki ma konstrukcję zrębową – belki w węgłach łączone są na zamek francuski. Wysunięte beki wieńcowe podpierają okap oraz trójkątny szczyt dwuspadowego dachu. Przewieszona jest również galeria. Dodatkowo obydwa elementy połączone są ozdobnymi słupkami – tralkami. Obecnie zasadnicza część mieszkalna i gospodarcza stanowi raczej tło dla ozdobnego ganku z wyżką. Podczas przenosin do skansenu w latach 1986–90 zrekonstruowano ją jako murowaną. Pierwotnie murowane ściany posiadała jedynie sień z kuchnią. Część mieszkalna była drewniana.
Dom w Nowej Bystrzycy
Zamykając analizę najbardziej charakterystycznych form budownictwa osadniczego w Kotlinie Kłodzkiej, warto jeszcze wspomnieć o domu w Nowej Bystrzycy (ilustracja nr: 12). Też posiada on ganek z galerią i pomieszczeniem na poddaszu. Forma budynku wyjątkowo nie jest jedynie indywidualnym wytworem regionu. Otóż dom wyróżnia częściowo zachowany mansardowy dach. Budynek powstał w XVIII wieku, więc jego formę możemy interpretować jako wpływ późnego niemieckiego baroku na regionalną architekturę kłodzką. Rzadko się wprawdzie zdarzało, żeby tutejsza architektura wiejska ulegała zewnętrznym wpływom, zwłaszcza, że niepodatny na przenikanie wpływów mikroregion kłodzki wyraźnie wyróżnia się na tle pozostałych partii Sudetów. A jednak forma prezentowanego domu, jak i kilku jeszcze innych w Nowej Bystrzycy, wskazuje na wyraźne podobieństwo do domów łużyckich, które możemy spotkać choćby w Bogatyni czy rejonie Budziszyna. Te – jak wiadomo – powstawały głównie w XVIII wieku i były (o czym między innymi świadczy detal) ludową wersją południowo – niemieckiego baroku. Posługując się pewnym uproszeniem można tu znaleźć analogię do popularnych w Saksonii, Austrii i Bawarii pawilonowych form późnobarokowych budynków. Przedstawiony budynek należy do najbardziej malowniczych w Nowej Bystrzycy, jednak jest słabo zachowany. Pierwotnie posiadał rzut w kształcie lekko niesymetrycznej litery „T”. Przedstawiono na ilustracji jedyny oryginalnie zachowany fragment z gankiem galeriowym. W przeciwieństwie do poprzednich, bardziej ludowych przykładów tu galeria jest na poziomie nieco tylko podwyższonego parteru. Natomiast miejsce typowej sudeckiej wyżki zajęła użytkowa mansarda. Zachowana część pierwotnego budynku posiada konstrukcję zrębową – w późniejszym czasie oszalowaną pionowymi deskami (na ilustracji przedstawiono ściany przed oszalowaniem). Reszta budynku została przebudowana w XIX wieku i zaadaptowana na cele inwentarskie. Posiada ona proste ściany murowane i dwuspadowy dach. Na ilustracji przedstawiono drewniany detal – wyjątkowo jak na wieś kłodzką – odwołujący się do motywów klasycznych. Analogia do domów łużyckich karze przypuszczać, że pierwotnie tak mogły tu wyglądać ościerza okienne i lukarny.
Przedstawione domy z wyżkami stanowią przykład szczytowego osiągnięcia tradycyjnego budownictwa osadniczego na Ziemi Kłodzkiej, które wprawdzie przeszło swoją ewolucję, ale nigdy nie wykroczyło poza obręb stosunkowo prostych – żeby nie powiedzieć prymitywnych – form. Niemniej domy ze specyficznymi nadbudowanymi gankami stanowią o pewnym indywidualizmie tutejszego regionu. Są one – poprzez swoją unikatowość – bardzo charakterystycznym i wartościowym estetycznie elementem tutejszego krajobrazu kulturowego.
II. Rozwój form budownictwa osadniczego na Ziemi Kłodzkiej – podsumowanie.
Kolejność przytoczonych powyżej przykładów prezentuje ewolucyjny rozwój budownictwa osadniczego na Ziemi Kłodzkiej – od prostej chaty opartej o typ frankoński – do gospody z wyżką obudowaną okazałym gankiem. Aby uniknąć nieporozumień należy jednak podkreślić, że sugerowana chronologia prezentowanych obiektów jest umowna. Wszystkie bowiem przykłady pochodzą z XVIII i XIX wieku, kiedy to już wszelkie typy domów były w pełni wykształcone i powstawały równolegle. Wówczas sięganie po określone układy funkcjonalno–przestrzenne zależało już raczej od indywidualnych potrzeb i możliwości konkretnych mieszkańców oraz lokalizacji siedliska. Skąd zatem sugerowanie ewolucyjnej chronologii obiektów, które powstały w zbliżonym czasie? Wynika to z faktu, iż starsze budynki nie zachowały się do naszych czasów. Dlatego, analizując zaawansowanie technik ciesielskich oraz kształtowanie układów funkcjonalno – przestrzennych możliwym stało się zobrazowanie hipotetycznej i logicznej ewolucji. Za początkowe jej stadium należy uznać udokumentowany w tej części Europy najprostszy typ domu, który – w miarę upływu czasu – przekształcano i dostosowywano do miejscowych uwarunkowań regionu.
III. Architektura uzdrowiskowa w krajobrazie Ziemi Kłodzkiej.
Już w XVII wieku w Kudowie – wówczas jeszcze zwykłej wsi – odkryto lecznicze działanie tutejszych wód oraz równolegle zainstalowano pierwsze urządzenia kąpielowe. W XVIII wieku popularność zyskały ciepłe źródła w Lądku – Zdroju. Już wtedy musiały być popularne, skoro zawitała tam między innymi Katarzyna II – caryca Rosji czy Józef II Habsburg. Z początku XIX wieku pochodzi wpis meldunkowy Justyny Chopin, która wraz z rodziną (między innymi małym Fryderykiem) przybyła do jednego z pensjonatów w Dusznikach – Zdroju, by kurować zdrowie swoich chorowitych dzieci. Niemniej dopiero doprowadzenie na Ziemię Kłodzką kolei w drugiej połowie XIX wieku sprawiło, że wiele wsi i małych miasteczek znacząco zmieniło swój charakter. Przemianie uległa przede wszystkim sytuacja gospodarcza, a co za tym idzie – zmienił się również krajobraz kulturowy. Szczególnie dotyczyło to tych miejscowości, które miały atrakcyjne górskie położenie lub na których terenie występowały wody lecznicze. I w ten sposób w sąsiedztwie prostych chat zaczęły wyrastać wytworne dziewiętnastowieczne, eklektyczne pensjonaty, a także całe zespoły uzdrowiskowe. Rolnicze wsie nizinne – takie jak Kudowa – stały się miasteczkami z pełną infrastrukturą i zabudową komunalną. Dotychczas odizolowane wysoko w górach małe osady drwali, czy węglarzy – takie jak Międzygórze – stały się popularnymi kurortami. Wszędzie zaś towarzyszyło temu zjawisku pojawianie się nowych, nieznanych dotąd, form budownictwa, które z czasem stało się bardziej rozpoznawalne, niż kształtowana przez całe stulecia architektura regionalna.
Międzygórze.
Przedstawiając krajobraz miejscowości uzdrowiskowej, wybraliśmy przykład obecnie trochę mniej znany. Wielokrotnie wspominane w niniejszym opracowaniu Międzygórze położone dosyć wysoko – na zboczu masywu Śnieżnika – najwyższego szczytu Kotliny Kłodzkiej. Prawdopodobnie z uwagi na ograniczoną dostępność Międzygórze utrzymało strukturę krajobrazową ukształtowaną w XIX wieku. Przede wszystkim ominęło je uprzemysłowienie i powojenna dewastacja krajobrazu, polegająca na budowie osiedli mieszkaniowych z wielkiej płyty, chaotycznie rozsianych drobnych zakładów przemysłowych i ogólnie bezładnej urbanizacji, która miała miejsce w położonych niżej, dostępniejszych miejscowościach. Właściwie można śmiało powiedzieć, że obecny krajobraz Międzygórza jest mniej więcej taki, jakim pozostawili go dziewiętnastowieczni kuracjusze (ilustracja nr: 13).
Historia Międzygórza sięga początku czasów nowożytnych, kiedy to osiedlili się tu drwale, węglarze i smolarze. Z czasem pojawiły się też chaty drobnych chłopów i chałupników. Do połowy XIX wieku była to typowa wieś łańcuchowa, w której sytuowanie siedlisk determinował bieg potoku Wilczka. W 1840 roku Międzygórze oraz okolice Masywu Śnieżnika zakupiła Księżna Marianna Orańska, żona księcia pruskiego Albrechta Hohenzollerna. Przystąpiła ona do zagospodarowania Międzygórza, przekształcając je w popularną miejscowość letniskową. To ona zapoczątkowała wznoszenie willi w modnym wówczas tzw. „stylu tyrolskim”.
W 1875 roku pojawił się tu doktor Janisch z Jawora, który kupił jedną z wiejskich chat. Po przebudowie otworzył w niej praktykę leczniczą, wyspecjalizowaną w leczeniu chorób płuc. Klinika wyposażona była w nowoczesne urządzenia lecznicze takie jak aparat rentgenowski (podobno jeden z trzech pierwszych na świecie). Jest to budynek w całości drewniany (murowana jest jedynie piwnica), stanowiący eklektyczną hybrydę konstrukcji szkieletowej, słupowo – łątkowej i zrębowej (ilustracja nr 14). Rzecz jasna, żadna z zastosowanych tu technik ciesielskich nie opiera się na lokalnej tradycji. Szczególnie widać to na łączeniach belek w węgłach. Rosnąca popularność uzdrowiska w kolejnym dziesięcioleciu przyniosła dalszą rozbudowę. Tym razem powstało jednak skrzydło posiadające murowane pierwsze kondygnacje. W dwóch wyższych drewnianych kondygnacjach zastosowano konstrukcję słupowo – łątkową, wcześniej praktycznie niestosowaną w regionie. Nowe skrzydło zwieńczono malowniczą wieżą widokową, z której rozpościera się panorama Międzygórza. W ostatnich latach XIX wieku przeprowadzono ostatnią i największą rozbudowę ośrodka. W drugiej linii zabudowy powstało podpiwniczone skrzydło o charakterze hotelowym z trzema pełnymi kondygnacjami naziemnymi i użytkowym poddaszem, również zwieńczone wieżą widokową. Tak stworzono cały rozległy zespół dzisiejszego ośrodka wypoczynkowego „Gigant”. Tym razem w ogóle jednak zrezygnowano z konstrukcji drewnianej i zasadniczy zrąb budynku został jako murowany. Zbiegło się to z narastającym uprzemysławianiem budownictwa i większymi możliwościami transportu materiałów budowlanych takich jak cegła, cement i stal do miejscowości, które wcześniej bazowały na własnych surowcach. Mimo wprowadzenia nowych materiałów budynkowi nadano oprawę wpisującą go w ogólny nurt eklektycznej – opartej o tradycję importowaną – architektury uzdrowiskowej. Dlatego od frontu zyskał ozdobne drewniane galerie – loggie, dostępne z apartamentów przygotowanych dla kuracjuszy (ilustracja nr: 15). Podobny charakter otrzymał drewniany, szeroko przeszklony reprezentacyjny łącznik pomiędzy starszą i nowszą częścią budynku, w którym zlokalizowano przestronną jadalnię. O odpowiednio ozdobny detal zadbano również wszędzie tam, gdzie widoczna jest więźba dachowa. Widzimy wyraźnie zmianę sposobu myślenia z czasów szczytowego okresu rewolucji przemysłowej, gdy to strukturalizm architektoniczny ustąpił miejsca dekoratorstwu. Wcześniej, w tradycyjnym regionalnym budownictwie sudeckim każdy element – jakkolwiek dziś wydaje się być dekoracyjny – miał typowo praktyczne przeznaczenie. W budownictwie eklektycznym natomiast częściowo prefabrykowana konstrukcja i zewnętrzna szata mająca wpisać budynek w nurt architektury drewnianej, nie są ze sobą spójne. Wcześniej drewno było po prostu najdostępniejszym materiałem budowlanym, natomiast w wieku XIX stało się tworzywem dekoracyjnym.
W bezpośrednim sąsiedztwie „Giganta” powstały jeszcze dwa pensjonaty będące typowym przykładem tzw. „szkoły pruskiej” (ilustracja nr: 16). Są to murowane budynki z czerwonej cegły. Ich górne partie zwieńczono ozdobnymi elementami konstrukcji ryglowej o bardzo kunsztownym detalu poszczególnych rygli i zastrzałów. Dziś budynki te wrosły już w krajobraz i prezentują się bardzo okazale, jednak trzeba zauważyć, że w czasie, gdy zostały wzniesione, były obcą – wręcz brutalną – interwencją zuniformizowanego pruskiego budownictwa w lokalny krajobraz. Tradycja budownictwa ryglowego stanowiła bowiem obcy element w górskich miejscowościach Ziemi Kłodzkiej. Nawet jeżeli sporadycznie pojawiały się budynki z elementami ryglowymi, to była to ewolucyjna forma konstrukcji przysłupowych z regionu Łużyc, które mają zupełnie inną genezę, niż przywiezione z północy kanony murowano – ryglowego pruskiego budownictwa komunalnego. Z resztą dziewiętnastowieczna administracja silnie scentralizowanych, militarnych Prus sprzyjała powielaniu tych samych form budownictwa w różnych, wcześniej posiadających swój własny regionalny charakter, prowincjach.
Równolegle z budową „Giganta” w malowniczym centrum Międzygórza powstał cały szereg drewnianych obiektów wypoczynkowych, nawiązujących do tradycji budownictwa alpejskiego. Warto wymienić obecną bazę PTTK (ilustracja nr: 17) oraz trzy budynki, które malowniczo spoczęły bezpośrednio nad korytem potoku Wilczki (ilustracja nr: 18, 19,). Wszystkie powstały w pobliżu największego w tym regionie wodospadu, który jest główną atrakcją krajobrazową Międzygórza. Znawca architektury dostrzeże, że konstrukcja, detal, forma architektoniczna wraz z geometrią dachu o niskim koncie nachylenia są obcymi elementami w krajobrazie kulturowym Kotliny Kłodzkiej. Niemniej trudno nie docenić wpisania budynków pensjonatowych w naturalny krajobraz, poprzez szereg zabiegów przestrzennych właściwych dla górskiej architektury.
IV. Możliwości kultywacji tradycji i współczesne zagrożenia dla krajobrazu Ziemi Kłodzkiej.
Pierwsze – można powiedzieć intuicyjne – próby podjęcia dialogu z regionalną architekturą pojawiły się już na przełomie XIX i XX wieku. Przykładem takiego nawiązania może być dom mieszkalny w Goworowie (ilustracja nr 20). Były to jednak czasy, kiedy tendencje eklektyczne okazywały się silniejsze od wnikliwej analizy istniejących uwarunkowań kulturowych.
Dom jest praktycznie w całości murowany. Jedynie zewnętrzna oprawa nawiązuje do tradycji budownictwa kłodzkiego. W elewacji frontowej znajduje się przybudowany drewniany ganek. Jednak tradycyjna wyżka z galerią została tu zredukowana do lukarny, stanowiącej wyjście na taras, pod którym znalazła się oszklona weranda. Najbardziej wyrazistym elementem świadczącym o oddziaływaniu regionalnej tradycji jest geometria dachu z przysuwnicą i naczółkiem. Na przełomie XIX i XX wieku, wraz z nową falą budownictwa mieszkaniowego w Kotlinie Kłodzkiej powstało wiele podobnych budynków, w których do zasadniczej części murowanej dodawano elementy drewniane luźno naśladujące pierwotne formy.
Przełom lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku przyniósł bardziej wnikliwe i przemyślane próby kultywacji tradycyjnego budownictwa. Władze centralne zauważyły negatywne konsekwencje, które dla krajobrazu całych Sudetów przyniosło uprzemysłowienie budownictwa i masowo rozpowszechniony eklektyzm architektoniczny. Rozpoczęły się w tym czasie pierwsze badania nad formami dawnej architektury osadniczej. Badano również możliwość praktycznej kultywacji regionalnej tradycji. W oparciu o wnioski z badań pojawiły się teoretyczne projekty architektoniczne, wskazujące możliwość dostosowania tradycyjnych form domów do nowych standardów mieszkaniowych. W zasadniczej kompozycji bryły, konstrukcji i detalu odwoływały się do dawnych wzorców, natomiast poszczególne, zdezaktualizowane elementy funkcjonalne zastępowano nowymi. I tak przelotowa sień stała się normalnym pomieszczeniem kuchennym, natomiast stajnie i spiżarnie zastąpiono pomieszczeniami technicznymi i łazienką. Teoretyczne opracowania posłużyły do konkretnych realizacji budowlanych, finansowanych ze środków publicznych. Plan polegał na budowaniu w najbardziej charakterystycznych miejscach wzorcowych obiektów, których formy – poprzez naśladownictwo – wraz z wtórnymi falami osadnictwa, miały na powrót rozprzestrzenić się w krajobrazie sudeckim. Dla budynków takich planowano funkcje publiczne powiązane z lokalną działalnością kulturalną, bądź też przewidywano w nich mieszkania robotnicze. Najbardziej znanym, powstałym w ten sposób obiektem jest dawny dom kultury ludowej w Karpaczu. Obecnie mieści się tam Muzeum Sportu i Turystyki. Budynek stanowi syntetyczną formę przysłupowej chaty zachodniosudeckiej, opartą o typowe dla mikroregionu Karkonoszy elementy ciesielskie i dekoracyjne. W centrum wspominanego już wielokrotnie Międzygórza, odnajdziemy natomiast przykład świadomego odwołania do tradycji budowlanej mikroregionu kłodzkiego (ilustracja nr 21). W pierwszym spojrzeniu dom ten nie wyróżnia się spośród innych chat wiejskich. Jednak nad wyraz czytelne pokazanie tradycyjnych segmentów funkcjonalnych oraz staranne wyeksponowanie zrębowej konstrukcji, odróżnia ten obiekt od nadszarpniętych wiekiem, lichych i często spontanicznie przekształcanych chłopskich chat. Dom ten ma nieco odmienne, mniej wydłużone proporcje. Wynika to z faktu, iż w latach trzydziestych XX wieku nie było już potrzeby przybudowywania do izb mieszkalnych całego zespołu pomieszczeń inwentarskich. Ważniejsze było (podobnie jak dziś) zapewnienie odpowiedniej ilości wygodnych pomieszczeń mieszkalnych, a te łatwiej było rozplanować na rzucie zbliżonym do kwadratu. Po II wojnie światowej polskie władze zaniechały wszelkich prób kultywacji regionalnej tradycji budowlanej w Kotlinie Kłodzkiej i całych Sudetach. A tutejsza drewniana zabudowa ulegała stopniowej degradacji. Dziś, po wielu latach zaniedbań, możemy na nowo zastanowić się, czy możliwe jest odwoływanie się do historycznych wzorców we współczesnym sudeckim budownictwie mieszkaniowym. Pewnego rodzaju kompromis zaistniały pomiędzy poszanowaniem tradycji, a potrzebą nowoczesności proponują, dwa opracowane w naszej pracowni projekty.
Pierwszy odwołuje się do najprostszej formy chaty z regionu ziemi Kłodzkiej (ilustracja nr: 22). Tu zasada zaakcentowania środkowej komunikacyjnej części domu została przewrotnie spełniona przez zastąpienie murowanych ścian szerokimi szkleniami, przy jednoczesnym zastosowaniu autentycznej konstrukcji drewnianej analogicznie tam, gdzie miało to miejsce w tradycyjnych domach. W miejscu, w którym kiedyś znajdowała się ciemna kuchnia, pojawił się kominek dopełniający przestrzeń dzienną. Dzięki temu – podobnie jak dawniej – również obecne życie domowników może koncentrować się blisko ogniska domowego.
Drugi projekt odwołuje się do bardziej założonych form domów galeriowych – rozbudowany program funkcjonalny współczesnego siedliska dostosowany jest do górzystej rzeźby terenu (ilustracja nr: 23) i oprawiony w całkowicie tradycyjną konstrukcję. Aby jednak dom ten nie stał się imitacją dawnej architektury, wprowadzono również elementy współczesne, takie jak: zagłębienie domu w skarpie i szerokie szklenie we frontowym szczycie.
Niestety, dziś obok tradycyjnych form zabudowy najczęściej wyrastają domy nowe, stanowiące zupełnie obce elementy krajobrazu kulturowego. Nie są one nawet – tak jak w czasach międzynarodowego totalitarnego modernizmu – świadomą kontestacją historycznych uwarunkowań. Przeciwnie – dzisiejsze masowo budowane we wsiach Kotliny Kłodzkiej domy mieszkalne są jakąś powszechnie akceptowalną formą odwoływania się do „tradycji”… Niestety, bliżej nieokreślonej i wypaczonej. (ilustracja nr 24). Zastanawiające jest jak to możliwe, że przy dzisiejszym niezwykle zbiurokratyzowanym procesie wydawania pozwoleń na budowę, nad którym czuwa szereg instytucji odpowiedzialnych za ład przestrzenny i ochronę dziedzictwa kulturowego, w majestacie prawa powstają budynki mieszkalne, zupełnie dewaluujące krajobraz wiejski Kotliny Kłodzkiej? A problem ten dotyczy właściwie większości atrakcyjnych krajobrazowo regionów Polski. Kwestia ta powinna być wyrzutem sumienia dla wszystkich służb odpowiedzialnych za ochronę dziedzictwa kulturowego. W Polsce z niezwykłym pietyzmem dba się o poszczególne zabytkowe obiekty, przy zupełnym pominięciu szerszego krajobrazowego kontekstu, który tworzą one wraz ze współczesną zabudową. Należy przy tym odrzucić często powtarzany argument bezradności i wadliwego prawa. Obowiązująca Ustawa z dnia 27 marca 2003 roku o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym daje konserwatorom zabytków bardzo skuteczne instrumenty prawne. Zarówno w procesie uchwalania miejscowych planów zagospodarowania, jak i przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy (w przypadku braku planu) może zgłosić on szereg wytycznych, związanych z kształtowaniem nowej zabudowy, przyczyniając się do jej zharmonizowania z istniejącym krajobrazem kulturowym. Niestety, w praktyce uzgodnienia określone przez plany miejscowe, w przypadku budownictwa mieszkaniowego, sprowadzają się do biurokratycznej fikcji, mającej niewiele wspólnego z ochroną krajobrazu i dbaniem o ład przestrzenny. Niekiedy wręcz zapisy planów miejscowych, za których treść odpowiada szereg instytucji (w tym Urząd Konserwatora Zabytków) wypaczają tradycję. Sprzyjają wznoszeniu pseudo – staropolskich dworków na terenach takich jak Ziemia Kłodzka, które nigdy wcześniej takiej zabudowy nie widziały. Szukając konstruktywnych rozwiązań, należy pozytywnie ocenić inicjatywę władz Powiatu Kłodzkiego, Gminy Lądek – Zdrój i wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej, polegającej na rozpisaniu w 2009 roku otwartego, teoretycznego konkursu architektonicznego na projekt domu sudeckiego o cechach architektury regionalnej Ziemi Kłodzkiej. Regulamin konkursu ściśle określił wytyczne funkcjonalno –przestrzenne, którym powinny odpowiadać konkursowe projekty. Wytyczne te były oparte o typologię tradycyjnego budownictwa wiejskiego w Kotlinie Kłodzkiej. Mogłoby się zatem wydawać, że konkurs zmusza do powielania dawnych wzorców kosztem tworzenia nowoczesnych rozwiązań architektonicznych. Tak się jednak nie stało. Nagrodzono projekt domu młodych architektów: Adriana Wyparło i Marty Wierzbickiej (ilustracja nr:25). Obiekt ten widziany z daleka, w szerokim krajobrazowym ujęciu może wyglądać jak typowa tradycyjna chata kłodzka. Natomiast w bliższej konfrontacji okazuje się być budynkiem w pełni nowoczesnym, spełniającym potrzeby współczesnego użytkownika i posiadającym akcenty estetyczne świadczące o indywidualizmie twórczym projektantów. Przykład ten pokazuje, że rygorystyczne wytyczne administracyjne mogą eliminować katalogowe formy i jednocześnie sprzyjać poszukiwaniu nowoczesnych rozwiązań. Jest to przykład zdroworozsądkowego kompromisu pomiędzy tradycją a nowoczesnością. Pozostaje mieć nadzieję, że – zgodnie z zapowiedziami organizatorów – wyniki konkursu posłużą do sformułowania odpowiednich zapisów w planach miejscowych. Bo dobrze stosowane prawo przestrzenne przerzuca ciężar kształtowania harmonijnego krajobrazu kulturowego na inwestorów. Czyli tych, którzy dziś przy bierności służb odpowiedzialnych za ład przestrzenny najbardziej ten krajobraz degradują.
Warto też sobie zadać pytanie, po co nam kultywacja miejscowej tradycji? I od razu trzeba powiedzieć, że na pewno nie po to, aby ślepo powielać historyczne wzorce i osiągać groteskowe efekty. Ani nie po to, aby dawać wyraz lękowi przed nowoczesnością. Chodzi o zachowanie – albo niestety wtórne zbudowanie – pewnego ładu w krajobrazie. Chroniąc historyczne dziedzictwo należy pamiętać, że nie odbieramy poszczególnych wartościowych obiektów jako wyabstrahowanych z otoczenia jednostek. Bardzo ważna jest ta największa, krajobrazowa skala percepcji. Tak, aby poruszający się człowiek odnajdywał właściwe ukształtowane przez wieki kody skojarzeń. Żeby mógł odróżnić osadę mieszkaniową w górach od przedmieść dużej aglomeracji. Centrum wioski od zabudowy od centrum miasta. Wreszcie zabudowę swojego regionu od innych. Postulat odwoływania się do tradycji we współczesnym budownictwie mieszkaniowym nie ma na celu uwsteczniania technologii czy blokowania ruchu budowlanego. Chodzi o to, aby przełamać nasze przyzwyczajenie do faktu, że centralne obszary historyczne stanowią malutkie enklawy harmonii pośród bezkresnych i bezimiennych obszarów brzydoty, w której żyjemy i gdzie nowoczesna, wartościowa architektura ginie w urbanistycznym bezładzie. Przemyślane i odpowiednio chronione kompozycje współczesnych osiedli, harmonijnie korespondujących z zastanym krajobrazem kulturowym mogłyby zachować urok Ziemi Kłodzkiej nie blokując jej rozwoju. Tutejsze drewniane chaty nie są może ikonicznymi dziełami kultury, ale mogą podsunąć szereg dobrych wzorców dla współczesnej górskiej zabudowy mieszkaniowej tego regionu.