I stało się nieuniknione. Oto pierwszy nasz projekt w Zakopanem. Na zboczu Gubałówki – z fantastycznym widokiem na Giewont. To duża odpowiedzialność budować w takim miejscu – na którym już swoje piętno odcisnęła dobra ale i niestety też zła architektura. My sięgnęliśmy do wzorca, który jest oczywisty. Styl zakopiański – bo o nim mowa, niekiedy został to doprowadzony do karykaturalnej formy, ale chyba wciąż ambitni architekci podejmujący regionalizm krytyczny, nie powiedzieli ostatniego słowa w tej kwestii. Tym razem przyszedł czas na naszą wypowiedź.
W naszej filozofii, kontekstu szukamy nie tylko w formie architektonicznej ale również w jej materii. Podhale to serce żywej, polskiej architektury drewnianej. Smuci nas, gdy – nawet ambitni koledzy – postrzegają tutejszego ducha, wyłącznie w kategoriach pseudo drewnianych okładzin i imitacji, którymi maskują tony żelbetu jakie na zawsze pozostaną w tym krajobrazie. Takie budowanie jest sprzeczne z ideą ekologii, recyklingu i odnawialności – tak potrzebnym pod Tatrami. Dlatego nasz projekt nie tylko wizualnie nawiązuje do zakopiańskiej tradycji. On nawiązuje przede wszystkim swoją materią. To dom mający serce z drewna.
Oczywiście, trudno jest tworzyć zupełnie współczesną bryłę, stosując tradycyjne bale ze “smreka” czy “jedly”. Nie jest to niemożliwe ale bardzo trudne, bo tradycyjne techniki ciesielskie mają swoje wymagania. Ale wszystko wskazuje na to, że nowocześnie przetwarzane drewno będzie materiałem XXI wieku, co może sprawić, że sadzenie lasów stanie się najbardziej opłacalną gałęzią rolnictwa. Zaś to mogłoby pomóc schłodzić naszą umęczoną planetę na której nawet tu na Podhalu coraz bardziej brakuje śniegu. Więc czas obudzić ducha Witkiewicza w zupełnie nowoczesnej formie i technologii.
Na zminimalizowane żelbetowe mury zamontujemy konstrukcję z drewna klejonego BSH, na którą ułożymy moduły stropowe (drewno klejone CLT i dodatkowo belki stropowe). Cały strop będzie ocieplony – dlatego nie jest konieczne ocieplanie murów przyziemia. Gdyby był żelbetowy to istniałoby ryzyko wielu “mostków termicznych” Ściany parteru – to jest nasza hybrydowa wersja technologiczna łącząca CLT i podkonstrukcję szkieletową z krawędziaków. Podkonstrukcja jest tu potrzebna dla dodatkowego ocieplenia ale dzięki niej też możemy zredukować grubość CLT do takiej, która będzie ekonomicznie akceptowalna w polskich warunkach. Na parterze, od strony ekspozycji widokowej również zostanie zmontowana konstrukcja BSH jak poniżej. Przy szybach będzie ona podparta smukłymi słupkami stalowymi. Strop nad parterem, ma tę samą zasadę jak poniższy.
Poddasze było najtrudniejsze do zaprojektowania. Otóż w architekturze regionalnej, bardzo ważną rolę odgrywają dachy. To ich kształt i proporcje determinują tak naprawdę relację budynku z lokalnym krajobrazem kulturowym. Nie trzeba nawet szczegółowej analizy aby zauważyć, że w architekturę Zakopanego i Kościeliska determinują charakterystyczne przyczółkowe daszki, mające swój prapoczątek w ludowym budownictwie Podhala, a wzbogacone o dekoracyjne wyżki, szczyty i lukarny z czasów gdy przybyły tu z daleka Stanisław Witkiewicz tworzył swój styl zakopiański.
Problem polega na tym, że technologia CLT jest bardziej predysponowana do współczesnej architektury, opartej o geometrię prostych brył takich jak prostopadłościany lub tzw “nowoczesne stodoły”. Pomijając kwestię, że te ostatnie są już mocno wyeksploatowane, to tego typu architektura byłaby poprostu nieakceptowalna w tym miejscu. Dlatego na poddaszu postanowiliśmy połączyć dwa różne sposoby projektowania. Ściany CLT obejmują tylko obrys pomieszczeń mieszkalnych – czyli właśnie kubaturę zbliżoną do “nowoczesnej stodoły”. W ten sposób oszczędzamy drogi materiał i stosujemy zgodnie z jego filozofią – budując prostą bryłę. Z tego też względu na poddaszu odcięliśmy sufitem skosy na pewnym poziomie by nie ocieplać całej kubatury.
Natomiast forma daszków zakopiańskich będzie już typową podkonstrukcją szkieletową, wyłączoną poza “rdzeń” z CLT i ocieploną kubaturę budynku. W ten sposób to będą ekonomiczne i łatwe w wykonaniu. Oczywiście to wymagało od nas bardzo dokładnego opracowania, ponieważ wszelka improwizacja w tym miejscu mogłaby zepsuć subtelne proporcje dachu.
Pierwszy nasz projekt z Zakopanem to osobiste wyzwanie i duża odpowiedzialność. Mamy też świadomość silnej konkurencji i ryzyka mocnej krytyki. Dokładamy wszelkich starań by nasz ślad w tym miejscu raczej tonizował mocno obciążony tu krajobraz naturalny i kulturowy.