KRAJOBRAZ ZACHODNIEJ POLSKI
Wiejska zabudowa regionu Dolnośląskiego, Lubuskiego i Zachodniopomorskiego ma swój niepowtarzalny klimat. Przez lata zaniedbywana jako „nie nasza” pozostałość po historycznej niemieckiej obecności, dziś się odradza i inspiruje. We wsiach dorzecza Odry, na każdym kroku napotykamy proste w kształcie domy z charakterystycznym „murem pruskim” i czerwoną cegłą. Powojenne lata chaotycznych decyzji urbanistycznych nie zdołały znacząco zakłócić „pruskiego porządku” typowego dla tutejszego krajobrazu. Skromne ale solidne poniemieckie domy, często rozlokowane są wzdłuż brukowanych alei obsadzonych lipami, elewacje zdobi konstrukcja muru pruskiego, podwórek strzegą murowane parkany z polodowcowego kamienia polnego. Te niekiedy lekko podupadłe wsie dzielnie bronią się przed naszą narodową ułańską fantazją budowlaną, która tak często razi w innych regionach Polski. Skupiska mają jasno określone granice, a do następnych miejscowości prowadzi droga przez pola i lasy. Punkt centralny każdej wsi wyznacza wieża kościoła i wysokie konary strzegące spokoju miejscowego cmentarza. Niekiedy nawet licha zabudowa dawnych PGR’ów jakoś płynnie wpisuje się w ten lekko uśpiony krajobraz. Architekt szukający ducha miejsca może go obudzić.
SASKI HOF – ZAGRODA W KTÓREJ CZUJEMY SIĘ BEZPIECZNIE.
Na poniemieckich wsiach najczęściej spotykamy zagrody saskie – typowe dla nizinnego krajobrazu tej części Europy. W układzie tym budynek mieszkalny i towarzyszące mu zabudowania gospodarcze rozlokowane są wokół dziedzińca zbliżonego do kwadratu. Taka właśnie zabudowa przywitała nas pod Wrocławiem – w miejscu naszego kolejnego projektu. Choć zagroda saska nie wynika na wprost z polskiej tradycji, to jej klimat znamy chyba wszyscy. W takim otoczeniu rozgrywał się permanentny spór Kargula z Pawlakiem w „Samych Swoich” – akcja filmu dzieje się właśnie na zachodnich ziemiach „odzyskanych”. W zagrodach budowanych na początku XX wieku, budynek mieszkalny znajduje się bliżej drogi ale zachowały się też te starsze, gdzie dom umieszczano w centrum, a frontu strzegł budynek gospodarczy z bramą przejazdową. Niemcy nazywają ten układ „hof’em”. Daje on większe poczucie bezpieczeństwa, bo to co najważniejsze „ukrywa” w środku. Dlatego słowo hof określa nie tylko zamknięte zagrody ale również niektóre historyczne rezydencje, zamki i pałace. Wszystkie te, które po przez swoją niedostępność dawały mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa i samowystarczalności. Do tradycji hof’u już raz nawiązaliśmy przy okazji projektu domu w Gryfinie i innych naszych domów atrialnych. Projektując na Dolnym Śląsku, a szczególnie w rolniczym krajobrazie Niziny Wrocławskiej nie mogliśmy nie wrócić do tego archetypu.
Z tej właśnie poniemieckiej inspiracji pochodzą są dwa bliźniacze ceglane budynki tworzące pomiędzy sobą dziedziniec. Forma prosta, lekko wydłużona, dachy dwuspadowe z niewielkimi okapami. Takie słuszne skojarzenie ze stodołą zasobnego pruskiego rolnika. Pierwszy, zachodni budynek widoczny od frontu mieści w sobie zaplecze gospodarcze i apartament gościnny. Pełni on też funkcję „zapory” strzegącej właściwej części mieszkalnej przed obcymi, wiatrem i hałasem pobliskiej drogi. Właściwa cześć mieszkalna znajduje się w drugim, wschodnim budynku. Obydwa budynki tworzą pomiędzy sobą dziedziniec gospodarczy. Są przekręcone względem siebie o 10 stopni. Wschodni jest ustawiony dokładnie w linii północ-południe. Jego poszczególne strefy funkcjonalne zgrupowane są wg korzystności nasłonecznienia o poszczególnych porach. Natomiast budynek zachodni ukierunkowany jest w taki sposób, aby nawiązywać (choć nie dokładnie) do linii zabudowy i granicy z drogą. Kontrolowane złamanie prostokątności czyni kompozycję hof’u niebanalną.
ROZPLANOWANIE NOWOCZESNEGO DOMU W TRADYCYJNEJ ZAGORDZIE – NAJWIĘKSZE WYZWANIE DLA ARCHITEKTA TWORZĄCEGO NIETYPOWY INDYWIDUALNY PROJEKT
Kompozycji dwóch bliźniaczych budynków dopełnia niższa zabudowa inspirowana dawnymi szopami i innymi zabudowaniami gospodarczymi. Pierwszym z nich jest łącznik z funkcją ogrodu zimowego. Osłania on dziedziniec od sąsiadów i najmniej korzystnego widoku północnego . Posiada okna wychodzące na dziedziniec w ekspozycji południowej i zachodniej. Drugie nieco wyższe skrzydło stanowi południowo -zachodnią „przybudówkę” do części mieszkalnej. Mieści ona w sobie te wszystkie funkcje, które z uwagi na indywidualne potrzeby inwestorów należało spowinowacić ze strefą dzienną domu.
KUCHNIA – SERCE DOMU
Jej forma nawiązuje do formy prześwitu bramnego w budynku wschodnim i razem z nim tworzy ciąg widokowy. Kuchnia ma dwa szeroko rozsuwane okna w osi wschód-zachód. Okno zachodnie łączy ją dziedzińcem gdzie jest miejsce na zielnik. Okno wschodnie wychodzi na ogród – tu jest idealne miejsce na poranną kawę i śniadanie na świeżym powietrzu. Kuchnia nie ma płaskiego sufitu. Jej główną ozdobę stanowi wysoka kamienna ściana i widoczna konstrukcja więźby dachowej.
JADALNIA I SALON – STREFA GOŚCINNA I REKSACYJNA
Kuchnia jest „sercem domu” ale to serce nie musi być „na dłoni”. A już na pewno nie musi być dostępne dla każdego. Dlatego mimo, że jest połączona jadalnią i salonem, dziedzińcem i ogrodem, to da się ją odizolować za pomocą szerokich przesuwnych drzwi. Jadalnia z salonem wypełniają całą południową część budynku mieszkalnego. W przeszklonym południowym szczycie znajduje się kominek. Wysunięty dach z uwidocznioną, dekoracyjną konstrukcją drewnianą zabezpiecza taras i salon przed nadmiarem słońca. Podobnie jak kuchnia i salon ma widok na otwartą więźbę dachową. Wysoki kamienny komin, kamienna ściana i wyeksponowana konstrukcja drewniana będzie stanowić tu główną ozdobę.
BIBLIOTEKA, GABINET, PRACOWNIA –STREFA PRCY
Inwestorzy nadali szczególną rangę tym pomieszczeniom, dlatego nie mogły być one schowane gdzieś na „tyłach domu” gdzie robi się to zwyczajowo. Zwłaszcza, że w tym projekcie „tyłem domu” paradoksalnie jest strona od ulicy. Tak więc biblioteka, gabinet, pracownia znalazły się na przedłużeniu przestrzeni salonu. Pomieszczenia te umiejscowione są w południowo-zachodniej „przybudówce” i rozlokowane wokół kameralnego patio – latem będzie ono pełnić funkcję „zielonego pokoju” – widocznego przez wszystkich domowników i nikogo obcego.
STEFA NOCNA
Znajduje się po drugiej stronie kuchni i posiada wschodnią ekspozycję słoneczną. Składa się na nią duża łazienka, sypialnia i dwie garderoby. Pralnia zgodnie z życzeniem inwestorów została wyrzucona do części gospodarczej. Tam też jest pokój ćwiczeń. Komunikację do tych pomieszczeń stanowi ogród zimowy.
APARTAMENT GOŚCINNY
Został wyizolowany – można wręcz powiedzieć – „wypchnięty” na front domu. Ten sam front, który z perspektywy gospodarzy będzie właściwie tyłem domu. Gościom nie będzie przeszkadzać bliskość ulicy ale przyda się słońce, kontakt z dziedzińcem i ogrodem. Latem prościej dostać się tu przez dziedziniec.
STREFA WEJŚCIOWA GOSPODARZY
Z uwagi na podmiejską lokalizację gospodarze najczęściej będą „wjeżdżać do domu” samochodem. Zostawią go w garażu. Wielu ludzi często zapomina dla kogo buduje dom, dlatego sami najczęściej wchodzą przez ciasne, ciemne i brzydkie wejście techniczne. Tu jest odwrotnie: z garażu do domu prowadzi jasny, przestronny łącznik, z funkcją ogrodu zimowego. Z niego roztocza się widok na dziedziniec. Do właściwego domu gospodarze wchodzą na styku przestrzeni dziennej i nocnej. Na początek miną zabudowaną szafę na okrycia wierzchnie. Stąd jest już krok do kuchni i spiżarni gdzie można wrzucić przywiezione zakupy (jeszcze butach). Można też cofnąć się w stronę sypialni, skorzystać z łazienki albo zastawić bardziej osobiste rzeczy w garderobach. Z tej perspektywy jadalnia, salon i biblioteka pojawią się dopiero wtedy, gdy gospodarze zdejmą buty, założą kapcie i po ogarnięciu się udadzą na zasłużony odpoczynek.
STREFA WEJŚCIOWA GOŚCINNA
Z perspektywy gości dom prezentuje się zupełnie inaczej. Goście wchodzą prześwitem mijając bramę wyposażoną w elektro zamek. Jeśli stacjonują w wydzielonym apartamencie, to mogą do niego wchodzić i wychodzić bez poczucia bycia „na oku” gospodarzy. Jeśli to jest zwykłą wizyta towarzyska, to goście idą z prześwitu przez dziedziniec w stronę kuchni ale do niej nie wchodzą . Jeszcze na zewnątrz przed samą kuchnią skręcają w prawo do wiatrołapu. To jest wejście gościnne. Wejście gościnne prowadzi prosto na salon. Z tej perspektywy może nie być widać ew. bałaganu w kuchni. Za to uwaga gości koncentruje się na przestronnym salonie z jadalnią, dużym szkleniem i kominkiem. Jeśli wizyta się przedłuża, to gospodarze mogą zaprosić niektórych bliższych gości do kuchni albo – w zależności od sytuacji – do biblioteki. Z tej perspektywy strefa nocna pozostaje praktycznie niedostępna.
STEFA WEJŚCIOWA OSÓB OBCYCH.
Listonosz, kurier, inkasent, klienci, kontrahenci, mniej znani sąsiedzi w ogóle nie wchodzą do części prywatnej domu. Idą przez dziedziniec podobnie jak goście ale wcześniej skręcają w prawo wchodząc prosto do gabinetu i tam są przyjmowani. Jeśli jest to poważniejszy kontrahent albo rozmowa się przedłuża tak jak np. z sympatycznymi architektami J, to wówczas osoby te, w trybie nawiązywania bliższego kontaktu można zaprosić do biblioteki. Z tej perspektywy salon, a tym bardziej dalsze części domu mogą pozostać niedostępne.
KONTAKT WZROKOWY I SEKWENCJE WIDOKOWE
Inwestorka zwracała uwagę na to aby wydzielanie pomieszczeń takich jak kuchnia, biblioteka, pracownia nie skazywało osoby z nich korzystającej na przebywanie w izolacji. Dlatego te ciągi pomieszczeń są zgrupowane wokół najatrakcyjniejszych widokowo stron domu, ogrodu i słońca. Kompozycja domu tworzy dodatkowo ciągi widokowe mimo, że fizycznie czasem są to zupełnie oddzielne pomieszczenia. Tak więc z kuchni widać każdego kto wchodzi na dziedziniec mimo, że wchodzący wcale nie musi dojść do kuchni. Z drugiej strony połączenie kuchni z dziedzińcem nada wszelkim czynnościom gospodarczym szczególnie estetycznego wymiaru. W drugą stronę z kuchni widać cała wschodnią cześć ogrodu. Jeśli drzwi przesuwne pozostaną otwarte to kuchni widać też cały salon, południowy taras i bibliotekę. Natomiast siedząc na kanapie w salonie można z jednej strony rozmawiać z osobą gotującą posiłek, a drugiej strony być widzianym z biblioteki lub gabinetu i pracowni. Oczywiście w każdej chwili można „przeciąć kontakt wzrokowy zamykając odpowiednie drzwi lub opuszczając którąś z rolet. Kluczem tego wszystkiego dziedziniec i atrium. To właśnie innymi dzięki nim poszczególne strefy domu można dowolnie łączyć i dzielić zarazem. One również sprawiają wrażenie że ogród „wchodzi” do domu.
NA KONIEC PARĘ SŁÓW O KONSTRUKCJI –
CZERWONA CEGŁA
Dwa dominujące budynki mają konstrukcję murowaną – w sensie pracy przegród zewnętrznych. Zastosowałem tu klasyczne ściany trójwarstwowe. Licowanie ceglane będzie spójne z poniemieckim archetypem, którym się inspirujemy. Struktura tych części jest masywna, okna jeśli nawet są szerokie to nie dominują na elewacjach , dlatego solidna murowana struktura wydała się najlepsza. Trójwarstwowe ściany zewnętrzne nie przeszkodziły natomiast umieścić efektownych elementów konstrukcji drewnianej wewnątrz otwartego salonu. I tu jest wyjątek – południowy jego trójkątny szczyt nie jest murowany.
KONSTRUKCJA DREWNIANA – MUR PRUSKI
Z Duża ilość przeszkleń skłoniła mnie do zastosowana tu unowocześnionego „muru pruskiego” (ja nazywam to konstrukcją ryglową). Unowocześnieniem jest to, że zamiast klasycznych wypełnień mamy szklenia. W tej elewacji szczytu salonowego zastosowałem podwójną konstrukcję słupów. Dzięki temu pomiędzy słupami można było zakamuflować kasety i prowadnice roletowe wyposażone dodatkowo w moskitiery. Po ich opuszczeniu taras pozostanie integralną częścią wnętrza domu – to tak na ciepłe letnie wieczory przy grilo-kominku.
Zgodnie z tradycją niższe zabudowana tez nie są murowane. Zarówno w ogrodzie zimowym – ze względu na funkcję jak i w przybudówce z atrium – ze względu na preferowaną bliskość ogrodu, potrzebne były duże szklenia. Dlatego w tych częściach zastosowałem tradycyjną lekką konstrukcję ryglową. Podobnie jak w szczycie salonu i tu zamiast wypełnień mamy szklenia – niektóre stałe inne otwieralne albo przesuwne. Estetyka tych części to taki mój autorski pomost pomiędzy XIX –wieczną pruską wsią, a współczesną architekturą. Forma jest nowoczesna ale konstrukcja całkowicie tradycyjna. Jej trzon stanowią drewniane podwaliny, słupy, rygle i oczepy łączone na zamki ciesielskie i gwoździe drewniane. Do nich montowane będą szklenia. Od wewnątrz zastosowałem ocieplenie z wełny i drewniane wykończenie stolarskie z deski boazeryjnej. Ten rodzaj wykończenia szczególnie pasuje do biblioteki. Drewniane ściany ryglowe nie posiadają skośnych zastrzałów – uznałem, że kojarzyłyby się one zbyt rustykalnie. Konstrukcję stężą w narożnikach żelbetowe pylony i ścianki parawanowe licowane miejscowym kamieniem. W ten sposób domyka nam się cały zamysł estetyczny, który tworzy sama konstrukcja budynku. Jest tu więc tradycyjny mur ceglany, lekka konstrukcja drewniana, nowoczesne szklenia i naturalny kamień – mój ideał!