Dom Gdyński
Gdynia. Projekt 2017
Prezentujemy projekt szczególny, bo bardzo osobisty. Powstał dzięki odnowieniu bliskiej znajomości z czasów licealnych jednego z nas. Więc gdy tylko powstanie zapewne będziemy w nim częstymi gośćmi. Prezentujemy Dom Gdyński. Tworzenie dla znajomych i przyjaciół to szczególnie trudne wyzwanie. Mówi się, że chirurg nie powinien operować swoich bliskich, a nauczyciel uczyć własnej rodziny. Bo w zawodach zaufania publicznego potrzebny jest profesjonalny dystans, którego brak w bliższej relacji może zatrzeć zdolność podejmowania odpowiedzialnych i niekiedy też trudnych decyzji. To dotyczy też projektowania domów. Nie zawsze jest ono sztuką wymyślania samych wspaniałych rzeczy. Dobra architektura to często sztuka stawiania trudnych diagnoz i zawierania daleko idących kompromisów. To umiejętność segregowania priorytetów i podejmowania decyzji w oparciu o realne możliwości. To też czasem momenty, gdy odpowiedzialność za powodzenie przedsięwzięcia inwestorskiego, wymaga powiedzenia, że coś jest po prostu nieosiągalne w danych warunkach lub podjęcia decyzji o realizacji jednych priorytetów kosztem innych. W jakimś sensie nasza praca polega na porządkowaniu cudzych marzeń, tak aby te najważniejsze dało się zrealizować. Wtedy, miarą sukcesu jest uznanie dla idei projektu, wyklarowanej z różnych – niekiedy sprzecznych – oczekiwań. A o to szczególnie trudno, gdy praca dla bliskich zaciera zawodowy dystans. Bo wówczas emocjonalne zaangażowanie niesie ze sobą pokusę stworzenia projektu „idealnego”, „perfekcyjnego” pod każdym względem, łączącego rzeczy niemożliwe i spełniającego wszelkie oczekiwania. Bo któż nie chciałby dać bliskim tego co najlepsze. Tyle, że od nadmiernego perfekcjonizmu jest już krótka droga do stracenia z oczu widoku na całość i w efekcie popełnienia błędu. Dlatego, przy podejmowaniu tego zlecenia towarzyszyła nam trema. Zadawaliśmy sobie pytanie czy podołamy emocjonalnie, aby z właściwie profesjonalnym dystansem zaprojektować dom do życia dla osoby, którą znamy od lat i ma ważne miejsce w sercu jednego z nas. I tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, że udało się to z sukcesem. Powstał projekt spełniający oczekiwania przyszłych mieszkańców i za razem taki, którym sami chętnie się chwalimy. A ponad wszystko mamy pewność, że da się go wybudować. Nie możemy się już doczekać „parapetówy.”