To jedno z najciekawszych zleceń w naszej dotychczasowej karierze. Mimo, że projekt jest raczej skromny – tak jak nasza najmłodsza Noblistka, to wielką wartością okazał się tu sam proces tworzenia. Kontakt z niezwykłą osobowościową, wstąpienie w sam środek jej świata i udział w jego urządzaniu, pozwolił nam kreować również duchowy wymiar architektury. Dziś często jest on pomijany, a przecież od starożytności leży u podstaw tego, dlaczego architektura jest najstarszą i pierwszą pośród dziedzin sztuki. W Egipcie pierwsi architekci byli odpowiedzialni wędrówkę duszy faraonów – w tamtej rzeczywistości to niebywała odpowiedzialność. W tym przypadku skromny, stary dom był wielką świątynią wyobraźni i intelektu. Tworzenie projektu szło w parze z tworzeniem serdecznej relacji. Ona uzmysłowiła nam, że mamy do czynienia z mieszkaniem „czułego narratora”. Dlatego zrozumieliśmy znaczenie tego słowa, na długo zanim zostało ono wypowiedziane na wykładzie noblowskim w Sztokholmie. Poznając stopniowo „ducha miejsca” mieszkającego w skromnym domu pod Nową Rudą, pojmowaliśmy, że potrzebna jest tu wizja „czułego architekta”.
Szukając pomysłu spędziliśmy wiele dni w murach tego domu. Pozwoliło nam to wejść w codzienny rytm jego mieszkańców. Na tej własnie podstawie wyznaczyliśmy zasadniczy cel przebudowy. To przywrócenie domowi bliskości z ogrodem, którą utracił on przez lata różnych przemian i chaotycznych remontów prowadzonych przez poprzednich gospodarzy. Wynikła z tego właściwie rewolucyjna zmiana, polegająca na „odwróceniu” domu w stronę bajecznego ogrodu, do którego wcześniej ustawiony był „plecami.” Zmiany tej należało jednak dokonać tak, aby przez przypadek nie wypędzić ducha tego miejsca. A to nie było łatwe.
Olga Tokarczuk bardzo silnie identyfikuje się z Kotliną Kłodzką, dlatego staraliśmy się czerpać z tutejszej tradycji. Budowanie „chat wyżkowych” ma w Kotlinie Kłodzkiej bogatą historię – to przedmiot wielu naszych niegdysiejszych badań i fascynacji. Izba na strychu pełniła rolę suszarni, ponieważ tutejsi mieszkańcy często zajmowali się tkactwem. Z czasem, ewoluowała ona do formy okazałej, galeriowej nadbudowy, która nie raz przewyższała właściwy dom stając się jego symbolem. Zainspirowani tą tradycją zaproponowaliśmy Oldze Tokarczuk aby w jej domu również znalazła się kłodzka wyżka z warsztatem pracy. Tylko zamiast osnowy płócien, zaplatać się tu będą wątki kolejnych fascynujących opowieści…